//Początek
Co ja tu robię? pytała siebie w myślach. Które to niczym prawdziwy rój szerszeni inwigilowały blondynkę nieustannie. Och! Ostatnio naprawdę nieustannie. Dzień i noc. Paradoksalnie wszak- tyle się rzeczy ostatnimi czasy w jej marnym życiu zmieniło. Sama nie umiała sobie odpowiedzieć czy na gorsze... czy wprost na odwrót.
Tak czy owak natychmiastowo potrzebowała samotności. I ciszy. Ostrożnie się rozejrzała to śliczne miejsce wydawało jej się perfekcyjne. Żywej duszy. Zaśmiała się histerycznie w duszy. Te słowa brzmiały w ostatnim kontekście wyjątkowo zatrważająco.
Chwilowo nie miała co robić a więc z powodu wiecznej bezsenności i wypalenia zawodowego szef łaskawym okiem zgodził się na wymyślny urlop. Nie bez powodu. Jako jeden z wielu detektywów w tym pięknym amerykańskim śnie radziła sobie wybitnie. Tak, tak. Ale tylko li wyłącznie w pracy. Życie prywatne to był jeden wielki... no nie będzie niekulturalna. Bagno. Jedne wielkie prywatne kosmiczne bagno. I nie wiedziała zupełnie co z tym fantem zapowiadającym jedną wielką apokalipsę w ogóle co zrobić.
Patrzyła na niewinny niebieski pamiętnik jak na oko bazyliszka. Ponieważ takie zawierał dziwnej treści rzeczy. Jak z telenoweli, przyznała z niechęcią. Nigdy nie wierzyła iż cokolwiek podobnego jej się przytrafi. A jednak. Niespodzianki się trafiają. Ale nie zmienia to świadomości iż jej kochanej mamci w życiu by nie podejrzewała o takie rzeczy - a tu psikus! Totalne zaskoczenie.
Zmęczonym wzrokiem wpatrywała się w szumiące fale. Musiała koniecznie przemyśleć następne posunięcia. Nieszczęsny dziennik wsadziła drżącymi jak w febrze dłońmi do dużej ładnej torby. Zapatrzyła się w morze. Uspokajało i koiło rozdygotane nerwy.