Tawerna „Pod Gorejącym Krzakiem” nie cieszy się zbyt dobrą sławą nawet w Limbo. Pierwotnie została założona jako knajpa dla marynarzy, a z biegiem czasu stała się ulubionym lokalem przemytników i weteranów przeróżnych bitew.
Jej wnętrze jest obszerne, lecz ciemne i niskie, wiecznie zasnute przez dym wojskowych skrętów z mirry i kadzidła, zmieszane na dodatek ze smrodem ryb. Wśród licznych, powieszonych w całkowitym nieładzie, niedobranych do siebie elementów dekoracyjnych wyróżnia się wypchany łeb hydry, mocno już nadjedzony przez mole, przybity krzywo nad barem obok osmalonej gałęzi, jakoby autentycznej, której tawerna zawdzięczała nazwę. Generalnie, pomimo różnych pozorów, w tawernie „Pod Gorejącym Krzakiem” zbiera się towarzystwo rządzące się swoistymi, lecz surowymi zasadami i panuje tu coś na kształt demokracji, bo mocno oberwać można za niewłaściwe zachowanie, bez względu na przynależność do Królestwa czy też Głębi. Tawerna ma to do siebie, że ożywa dopiero wieczorami, a w wczesnym popołudniem panuje tu dość senna atmosfera.